Wycieczka dobrze pomyślana. Stopniowana. Tak stwierdziliśmy, gdy wjechaliśmy do Chorwacji. Bo po drodze przez Bośnię i Hercegowinę, ponownie zachwyciły nas widoki, gdy jechaliśmy wzdłuż chorwackiego wybrzeża. Olaf nie odkładał aparatu, a Agata nie odklejała nosa od szyby. Miny nam trochę zrzedły, gdy okazało się, że na Dubrovnik mamy tylko 1,5 godziny. To zdecydowanie za mało. Nie mieliśmy szans wejść na mury, co według Maćka jest największą atrakcją w mieście. Został nam spacer i zobaczenie Dubrovnika od tylu stron od ilu tylko się da. Ceny powalające, kilkakrotnie wyższe niż w innych miejscach. Gałka lodów za 8 zł... Zadowoliliśmy się włażaniem we wszystkie wąskie uliczki jakie się dało.