Gdy przekraczaliśmy granicę chorwacko-czarnogórską było już ciemno i dopadła nas burza, która goniła nas cały dzień. Jechaliśmy wybrzeżem Czarnogóry po ciemku, migały nam tylko światełka miast i błyskawice za oknem. Trochę nam humory padły, że miała być pogoda gwarantowana, a tu ta burza. Na szczęscie nastepnego dnia słońce już się pojawiło. Ulcinj skupia się wzdłuż jednej głównej ulicy. Idąc w jedną stronę dochodziliśmy po ok. 40 minutach do dużej plaży, ponoć najdłuższej piaszczystej nad Adriatykiem. W drugą stronę dochodziło się do centrum miasta, głośnego i gwarnego, a po odbiciu w lewą stronę dochodziło się do niewielkiej i bardzo zatłoczonej małej plaży. Zdecydowanie preferowaliśmy tę pierwszą, choć mieliśmy dalej to nie było tak brudno i ciasno. Piasek na plażach zupełnie inny niż ten nad Bałtykiem – bardzo drobny, a do tego strasznie ciemny, czasem wręcz czarny. Na początku dziwiliśmy się bardzo, gdy widzieliśmy ludzi leżących na plaży zakopanych lub obklejonych tym piaskiem – że niby jak oni chca się opalać? Dopiero potem zauważyliśmy, że na plażach są nawet wydzielone strefy specjalnie na reumatyków. Bo ten ciemny piasek ponoć własnie na reumatyzm bardzo pomaga. Możliwe, nagrzewa się tak mocno, że żeby znaleźć się przy brzegu i nie poparzyć stóp trzeba czasem biec. Woda ziiiiimna – szczególnie jak na tę porę roku i szerokość geograficzną. Nie wiem czy było dużo cieplej niż w naszym Bałtyku. I słona niesamowicie. Zawiódł nas też bazar – pamiątki takie same jakie można kupić u nas. Równie tandetne plastikowe delfiny i obklejone muszelkami pudełka. Nie to co w Sarajewie…Chłopaki korzystali z miejscowego jedzonka. Oprócz burków chwalili sobie cevapi i inne wariacje na temat mięsa mielonego:) Kolejny plus to pyszne i tanie lody na gałki;) Ale największą atrakcją miasta było jak dla nas zdecydowanie opuszczone stare miasto, które wznosi się na wzgórzu tuż nad małą plażą. Robi wrażenie: puste uliczki, niezamieszkałe domy, pozamykane okiennice, opuszczone bary. Cisza, a jak tylko zajrzysz przez mur na dół widzisz niemiłosiernie zatłoczoną małą plażę. Jako że nie jesteśmy typem lubującym się w leżeniu na plaży dłużej niż 2 dni, dość szybko znudziliśmy się Ulcinjem. Dobry jest za to jako baza wypadowa.