Kolejny przystanek: Budva. Wszędzie szyldy po rosyjsku. I ponoć własnie na Rosjan Budva jest najbardziej nastawiona. Z wszystkich miejsc odwiedzonych przez nas na wybrzeżu, Budva jest najbardziej hmmm…luksusowa? Duże, piękne jachty, drogie lokale, sklepy z drogą biżuterią, pięknymi kamieniami. Na ulicach palmy, kwiaty, aranżacje. Tu już mocno czuć nastawienie na turystów. Bogatszych turystów:) Nie powiem, chętnie byśmy na takim jachcie pozawijali do portów pokroju Budvy:) Ale to chyba nie do końca nasz klimat… Po drodze mijamy jeszcze piękną wysepkę połaczoną mostem z lądem: Sveti Stefan. Ponoć kiedys służyła mieszkańcom do obrony przed piratami. Teraz są na niej same hotele i o ile nie jest się gościem jednego z nich, to wstęp na wyspę jest płatny.