Ryga jest piękna. Nie ma tu wprawdzie dużo miejsc, które można typowo zwiedzać, ale Starówka jest odnowiona i spacer jej uliczkami jest dużą przyjemnością, szczególnie, że jest dużo kamieniczek, które są nietypowe. Mamy na przykład Dom Kotów, Trzech Braci, mamy kościoły, wieże, z których rozciąga się wspaniały widok na miasto, mamy parki z mostami, których poręcze są zapełnione kłódkami (a na nich imiona nowożeńców, którzy je zostawiają tam w dniu ślubu), jest piękna cerkiew, bulwar nad rzeką. Asia się spełniała, bo wszędzie dogadywałysmy się po rosyjsku. Rosjan jest w stolicy prawie tyle co Łotyszy i nie wiem czy w ogóle zdarzyło nam się gdzieś usłyszeć język łotewski: a przynajmniej nie na tyle wyraźnie, żebyśmy zwróciły na niego uwagę. Trzeba było bardzo uważać w sklepach: ceny wydawały się niskie nominalnie, bo łat jest zdaje się najdroższą walutą Europy i ceny podawane są często w ułamkach łata (np 0,12). Pojechałyśmy sobie też do Lido, centrum rozrywki położonego kawałek od centrum miasta, do którego jednak łatwo dojechać tramwajem (choć my miałyśmy pecha: nasz tramwaj walnął w jakiś samochód przy powrocie). Są tam 3 różne restauracje, jarmark rzemiosła i tego typu atrakcje, oczywiście poszłyśmy do piwnic raczyć się jadłem łotewskim i piwem produkowanym w Lido:)