Największą rozterka i decyzją do podjęcia było: brać plaszcz późnojesienny i buty za kostke, czy katane i baletki? Pogoda w Polsce do bani, a prognozy pogody na Rzym pokazywały wszystko od 8 stopni i deszczu non stop po slonce z 22 stopniami. Koncowo zdecydowaliśmy sie na zestaw katana + jesienne buty, płaszcze zostawiając w samochodzie na parkingu lotniska. Bardzo pozalowalismy plaszczy przy kolejnych minutach, ktore Ryanair przetrzymywal nas przed samolotem przy 2 stopniach. Bardzo blogoslawilismy jesienne buty brnac przez kaluze i potoki na ulicach Rzymu. Z lotniska Ciampino mieliśmy plan dostać sie do dworca centralnego Termini przy pomocy busa (4€ od głowy za tą przyjemność) i potem metrem dojechac do stacji Lepanto. Tymczasem Maciek wyczail, że inne ludki zamiast kupować bilety do autokarów już w sali przylotow, ustawiły się w wiacie do autobusu jadącego do stacji Anagnina, która jest początkową stacją pomarańczowego metra, które nas do Lepanto właśnie dowiezie. Bilety po 1,2€ za kazde z nas+główny bagaż kupowane bezpośrednio u kierowcy. Polecamy. Nie trzeba się przebijać przez rzymskie korki, a po przesiadce na metro zapłaciliśmy 1,5€ za bilet na 100 minut jazdy i spokojnie dotarliśmy do naszej stacji. Mieszkamy w Residenza Adriana, tuz przy Zamku św. Anioła. Zamek mamy dosłownie po drugiej stronie ulicy, a Plac św. Piotra w odległości 10 minut spacerkiem. Więc, gdy tylko pozbylismy się bagaży, ruszyliśmy w powódź, znaczy w miasto. Najpierw jeszcze zaległy obiad (w niedalekim ristobistro "Mamà"- ze smacznym jedzonkiem, gdzie Maciek spalaszowal carbonare, a nie skasowali nas ani za coperto, ani za wodę, a na koniec jeszcze dali biscotti. .) i lecimy na Plac św Piotra, prawie zupełnie pusty w tych okolicznościach przyrody. Małe sprostowanie wyobrażeń (Aga miała wcześniej poczucie, że bazylika i plac będą bardziej przygniatajace ogromem i monumentalizmem, a Maciek nie wiedzieć czemu, bo już tam wcześniej był, miał w głowie wrażenie, że plac jest w całości otoczony kolumnada) i z braku ludzi można na spokojnie polatac po znakach na ziemi i kaluzach szukając: a to symboli wiatrów, jak w "Aniołach i Demonach", a to punktu, z którego ma sie złudzenie optyczne, ze kolumn jest tylko 1 rząd, a nie parę, a to oznaczeń chyba czegoś na kształt zegara słonecznego...zwiedzanie większe będzie później. Jeszcze szybko oblatujemy dookoła Zamek św Anioła wraz z parkiem i wracamy na kwaterę suszyć skarpetki.