W Belgradzie znaleźliśmy się znów późnym wieczorem i na zwiedzanie mieliśmy tylko pół następnego dnia. Poświęcilismy go na spacer generalny. Tu już zdecydowanie dominują wysokie budynki, właściwie większość jest już pięknie odbudowana, tylko pojedyncze miejsca przypominają o bombardowaniach. Ponoć zostawiono je specjalnie, aby przestrzegały na przyszłość. Faktycznie, te zrujnowane bombami budynki otoczone innymi, pięknie zdobionymi, robią wrażenie. Czasu mamy niewiele, więc tylko przebiegamy ulicami i z uporem maniaka, bez mapy, lecimy na azymut do wielkiej cerkwi, która piętrzy się nad Belgradem. Budowana jest już od kilku dziesięcioleci i szczególnie, gdy wejdzie się do środka, jest się przygniecionym jej ogromem. Trwają tam jeszcze prace, ale to co już powstało, wskazuje na to, że po ukończeniu świętynia będzie naprawdę imponująca. Potem biegniemy na złamanie karku i wpół na ślepo do autokaru, bo by prawie bez nas odjechali:)