Do kwatery Karoliny przy uniwersytecie docieramy późno i z przygodami. Ale Karolina nam zostawiła na powitanie kanelbullar- cynamonowe ciastka, a gdy sama dołączyła to gadałyśmy do 3 nad ranem po czym jasna letnia noc na północy zamiast do łóżek zagoniła nas na spacer po okolicy:) Ponieważ dużo jeździłyśmy komunikacją miejską i masowo łaziłyśmy po muzeach kupiłyśmy sobie po karcie sztokholmskiej. Przez kilka następnych dni we dwie lub trzy zeszłyśmy cały Sztokholm. Na pierwszy rzut poszła wyspa Djurgarden, a na niej: Junibacken czyli świat Astrid Lindgren, muzeum Vasa, w którym znajduje się wielki XVII-wieczny okręt, który zatonął w centrum Sztokholmu przepłynąwszy niewiele ponad kilometr, a potem Aquaria z mnóstwem kolorowych ryb i ogromny Skansen pełen skandynawskich zwierzaków i starych czerwono-białych domków. Kolejnego dnia udałyśmy się na oglądanie Sztokholmu najpierw od strony wody, a potem z góry, z ratuszowej wieży. Oczywiście sam ratusz, w którym co roku przydzielana jest Nagroda Nobla również zwiedziłyśmy, a potem dwa kościoły na Gamla Stan : Storkyrkan i Riddarholmskyrka, w którym pochowana jest większość szwedzkich władców. Zwiedziłyśmy również Muzeum Historyczne pełne pamiątek po Wikingach i zrobiłyśmy sobie wycieczkę do Drottningholm, a więc zamku poza Sztokholmem, gdzie obecnie mieszka rodzina królewska. Dojechać trzeba metrem i autobusem, można również łódką. Oprócz zamku znajduje się tam też piękny park w stylu francuskim, najstarszy teatr oraz Pawilon Chiński.