Z Arkadiii przebijamy sie na Gierkowke. Za Czestochowa z przerazeniem patrzymy na wielokilometrowy korek ciagnacy sie az do lotniska w Pyrzowicach i dziekujemy niebiosom, ze jechalismy w druga strone. Kierujemy sie na Ogrodzieniec, ktory Aga mgliscie pamieta z wypraw z rodzinka-Maciek w ogole, bo nigdy tam nie byl. Zamek robi spore wrazenie, gdy jedzie sie droga, a on nagle wylania sie w calej wspanialosci. Wstep na zamek 9zl bilet normalny i jest calkiem duzo do pozwiedzania biorac pod uwage, ze to ruiny. Trasy pozwalaja wejsc na mury, na dziedzince i do takich mini muzeow. Mozna wykupic od razu bilet laczony na Grod na Gorze Birow, ktory jest ledwie 1.5km od zamku. Nam niestety nie starczylo czasu. Zasuwamy po zamku, zeby go sobie elegancko obejrzec i zdazyc na czas do Krakowa.