Nasz dzisiejszy plan wymaga od nas nie lada urlopowych poświęceń. Wstajemy o 6, bo mamy przed sobą (relatywnie) długą drogę. Jedziemy na Gozo: drugą wyspę Malty. Żeby się na nią przeprawić musimy dojechać autobusami aż na drugi kraniec wyspy do Cirkewwy – 34 km odległości zajmują nam ponad 2 godziny autobusami, które krążą po wąskich uliczkach i zajeżdżają dookoła w małe miejscowości. Na Gozo pływają promy co mniej więcej 45 minut, a rejs trwa jakieś pól godziny. Na Gozo płynie się bezpłatnie, bilet należy kupić dopiero w drodze powrotnej za niecałe 5 euro – ale o tym jak to załatwiliśmy to za chwilę.
Na miejscu wsiadamy w pierwszy lepszy autobus wyświetlający jako miejsce docelowe Rabat tudzież Victoria, a więc stolicę Gozo, bo mamy informację, że jest to punkt zbiorczy na Gozo wszystkich autobusów. Szlag nas trafia, gdy autobus okrężną drogą objeżdża pół wyspy, a my wymarźnięci klimatyzacją trafiamy do Victorii po 40 minutach (żeby nie było wątpliwości: z portu do stolicy jest 7 km...). Trochę nam miny rzedną, gdy kalkulujemy sobie plany na resztę dnia, ale mimo to nie rezygnujemy z niczego i autobusem 311 kulamy się do Azure Window. I o ile większość rzeczy, które widzieliśmy na Malcie były całkiem fajne, ale bez efektu „wow”, o tyle Lazurowe Okno ma efekt „wow” i warto było się przekulać do niego z absolutnie przeciwległego końca kraju, żeby je zobaczyć. Formacja skalna jest naprawdę potężna, a do tego otoczona ciekawymi zaułkami, z których można robić zdjęcia, skałkami do plażowania, sądząc po ilości nurków również z miejsacmi do porządnego nurkowania, wodą do pluskania, leżącym obok „wewnętrzym morzem” i jasknią, do której wpływają łódeczki z wycieczkami, klifami i małymi solnymi bajorkami. Nam godzina czasu pomiędzy naszym autobusem, a tym powrotnym wystarcza na elegancką sesję zdjęciową i pozachwycaniem się widokami. Pewnie gdybyśmy nie mieli w planach Błękitnej Laguny, to byśmy zostali dłużej...