Pod choinkę dostaliśmy voucher od dziadków na opiekę nad naszymi maluchami podczas kolejnego wyjazdu. Więc gdy tylko dni zaczęły się robić trochę dłuższe usiedliśmy do oferty tanich lotów z naszego lotniska i wybór padł na Andaluzję. Agata była tu 15 lat temu w odwiedzinach u kuzynki na Erazmusie w Granadzie. Pierwsza samodzielna wyprawa samolotem za granicę;) Wtedy był studencki budżet, stałe miejsce noclegowo wypadowe w Granadzie i transport bazujący na mało godnym zaufania systemie autobusów publicznych. Niemniej Andaluzja na tyle Agę zachwyciła, że od kiedy zeszła się z Maćkiem parę miesięcy później, to cały czas gadała, że to jest miejsce, które mu kiedyś musi pokazać. Teraz wynajęte auto daje dużo większą swobodę, komfort i możliwości zwiedzania. Plan składamy więc tak, aby było w nim mniej więcej po równo: miejsc, które są absolutnym must-see i Aga chętnie zobaczy je po raz drugi oraz miejsc, gdzie Agi jeszcze nie było, bo dotarcie tam bez auta było karkołomne (lub 15 lat temu jeszcze ich po prostu… nie było).