PKP niestety od zeszłego roku postanowiło zlikwidować miejscówki w TLK. Efektem tego był sprint do wagonów, żeby złapać jakiekolwiek miejsca w przeładowanym pociągu i przesiadanie się we Wschodniej, gdy okazało się, że w naszym wagonie dojechalibyśmy do Lublina, ale do Centralnej nie. Nie wspominając o tym, że obecnie podróż Gdynia-Warszawa końcowo trwała 7 godzin. Ale gorączka nam na chwilę obecną zeszła, dopychamy plecaki i z samego rana lecimy jutro na lotnisko. Aeroflot zadzwonił do nas dziś nawet grzecznie z informacją o zmianie terminalu w Moskwie, gdzie mamy przesiadkę, co nam w sumie bardzo odpowiada, bo nie będziemy się musieli na miejscu pałętać. Jutrzejszy dzień: w powietrzu:)