Wjeżdżamy w Toskanię. Do Florencji zajeżdżamy wczesnym popołudniem. Instalujemy się w naszym B&B na obrzeżach miasta, kupujemy bilety autobusowe w barze obok (1,20 na 90 minut) i 22 dojeżdżamy do dworca głównego. Na pierwszy rzut : Bazylika di Santa Maria Novella (wejście 3,5 euro) z pięknymi witrażami. Zaraz potem odbijamy w stronę katedry, która robi spore wrażenie, gdy się do niej dotupta. Piękna fasada, piękna kopuła, wnętrze słabe:) Do samej katedry wejście darmowe, standardowe przejście kontroli, czy aby ubrani odpowiednio i już się turlamy oglądać kopułę od dołu. Wnętrze szału nie robi, bo wszystko co było w środku znajduje się w znajdującym się na tyłach katedry muzeum (wejście po 6 euro) – wszystkie rzeźby, „Pieta” Michała Anioła, relikwiarze z relikwiami np. św.Jana Chrzciciela. Obejrzelim:) Wdrapaliśmy się jeszcze na kampanilę – też 6 euro- której ponad 400 schodów sprawiło, że poczuliśmy się mocno zawstydzeni swoją kondycją (czy raczej jej brakiem). Z góry piękna panorama miasta i otaczających je wzgórz. Wejść można było też na czubek kopuły katedry, ale my wybraliśmy kampanilę z jednego powodu: z kopuły katedry nie ma widoku na kopułę katedry, a z kampanili jest:) Na placu katedralnym wciągamy obiadek (Maciek w końcu dorwał bruschettę) i stwierdzamy, że już się nigdzie nie zdążymy dzisiaj dostać, ale wyznaczamy sobie trasę na następny dzień:)