Jako ze Wierchy dały nam w kość stwierdziliśmy, że pojedziemy sobie na spacer do Doliny Kościeliskiej. No bo przecież to płaskie i dzieci 2 letnie tam biegają to idealnie sie zregenerujemy, a do tego wysokie szczyty znów w chmurach, więc nie ma co ryzykować, idziemy w ciepłe (marne 15 stopni...) doliny. Z tego regenerowania wyszlo nam kolejne 16.5 km w 4.5h: do Hali Ornak, nad Smerczynski Staw i z powrotem... Ludzi duzo, mnostwo wycieczek, ludki z malymi dziecmi. Maciek polecial dzis po wczorajszym sprawdzeniu znow do bacowki na trasie po wedzonego loscypka i bardzo go sobie chwalil, choc jak zapytal czy moze jest do niego zurawina uslyszal "tu je bacowka nie stragan!";) Popoludniu zdazylismy pojechac odbebnic Krupowki, zjesc kwasnice, barana, kupic Agacie kapcie z owcy, bo to zmarzluch straszny. Po powrocie dostalismy zaproszenie od naszych gospodarzy na wspolne ogladanie Brazylia-Meksyk. Maciek chwycil piwo i pedziiiiii!;)