Geoblog.pl    slowiki    Podróże    Do trzech razy wyspa - Sycylia 2016    Miasto św. Agaty
Zwiń mapę
2016
06
lis

Miasto św. Agaty

 
Włochy
Włochy, Catania
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1908 km
 
Lot wcale nie jest z Gdańska, a z Chopina, z Warszawy. Tanie linie, więc pora nieludzka: wylot o 6:15. Z pomocą nadciąga nam Łowiczanka nasza kochana, która najpierw nas nocuje, a potem w ciemnej listopadowej nocy odwozi na samolot. Jesteśmy wpół żywi po pobudce o 3:30 nad ranem. Lot słaby: cały w chmurach, z turbulencjami, a i przy zniżaniu Sycylia po drugiej stronie samolotu niż nasza. 2:30 z Warszawy i jesteśmy w innej strefie klimatycznej. Włosi wprawdzie w puchówkach, ale my z lubością zdejmujemy kurtki i bluzy, tak jest cieplutko. Lądujemy w Katanii. Widać Etnę. Po styczniowej wyprawie na Teneryfę nie ma prawa uniknąć porównań z Teide, więc dopiero mierzymy się wzrokiem. Z wypozyczalni samochodów odbieramy naszą 500L (bo mamy dwa duże bagaże nadawane wychodząc z założenia, ze nie będzie nam bagaż podręczny mówił, ile wina możemy nawieźć do Polski... w każdy razie potrzebowaliśmy auta z większym bagażnikiem) i zasuwamy do Katanii, do naszego B&B Miro, które jest na tyle w centrum, żeby wszędzie dojść na piechotę, a na tyle z dala, że nie mamy problemu ze znalezieniem darmowego miejsca parkingowego. B&B prowadzi Lucia – angielski skrawkowy, ale to nieważne, bo dusza kobieta i wychodzi z siebie, żeby nam pomóc (również wtedy, gdy Agata zatrzasnęła klucze w pokoju...). Pokoje duże, czyściutkie, jest śniadanie. Zostawiamy bagaże i tuptamy w miasto. Katania szału nie robi. Mówiąc szczerze, gdy zajechaliśmy pod B&B Agata była dość przerażona: na pewno chodzi o te slumsy? Potem sie okazało, ze to południowoeuropejska norma. Perły architektury, piękne, eleganckie Włoszki, a obok... sterty śmieci, sypiące się tynki i ogólny syf. Nie rozumiemy do końca jak to może iść w parze. Od wystawnej, handlowej, błyszczącej Via Etnea odchodzą zapyziałe, podejrzanie wyglądające, zaśmiecone i zawaniające uliczki. No cóż, taka uroda. Jak już wspominaliśmy: szału nie ma. Katania jest dla nas o tyle ciekawa, że jej patronką jest św. Agata i to pod jej imieniem jest katedra i większość pomniejszych kościółków, pomników, kapliczek. No i jest dobrym punktem wypadowym w celach: 1. Lotnisko, 2. Etna. My kulamy się właśnie reprezentacyjną Via Etnea, z której widać wulkan. Nie wytrzymujemy: wchodzimy do pasticerri, a tam cuda na kiju, cannoli milion razy lepsze niż maltańskie, tartaletki w ricottą, tiramisu no i kaaaaaaaaawa. Palce lizać! Dolce vita! Oooo tak, kochamy Włochy! Posileni jedzonkiem dobijamy do placu katedralnego i czym prędzej wpakowujemy się do katedry św. Agaty. W środku w sumie niewiele jest. Ale widzieliśmy ludzi na kopule, czyżby tam można było wejść? Ano można. Tylko, że kopuła nie jest katedralna, a kaplicy obok. Wejście koszuje po 3 euro, więc dziarsko wspinamy się na górę. Tam czeka nas to, na co mieliśmy nadzieję: panorama całej Katanii z Etną w tle. Możnaby się rozłożyć, oprzeć o kopułę za plecami i popijać cappuccino, gdyby je tylko tutaj donosili. Z katedry kulamy się dalej przez miasto na azymut: ku swojej rozpaczy Agata nie ma mapy, a że jest niedziela, to i punkty informacyjne zamknięte. Zostawiamy na placu katedralnym fontannę ze słonikiem i kulamy sie po pozostałych miejscach wartych uwagu: rzecamy pobieżnie okiem przez płot na rzymski odeon, z nieodwierzaniem patrzymy na niedokończonego potworka śmiejącego zwać się fasadą, w kosciele przy monastyrze benedyktynów. Towarzyszy nam nieustannie klaksonada. Cała Katania dudni klaksonami – byliśmy na to przygotowani, ale nie wiem jak sie przyzwyczaimy. Na kolację idziemy do poleconego La Terazza del Barone (mam nadzieję, ze nie kaleczę włoskiego na potęgę) i lecimy w makarony. Maciek zamawia carbonarę (na razie nikt nie jest w stanie dorównać rzymskiej carbonarze jedzonej w Mama), a Agata miejscowe dziwactwo: makaron w sosie śmietanowym z pistacjami – całkiem zacne. A najpiekniejsze jest to, że o godzinie 21, 6 listopada można wracać z takiej kolacji na krótkim rękawku...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
slowiki

Agata i Maciek
zwiedzili 14% świata (28 państw)
Zasoby: 267 wpisów267 223 komentarze223 3227 zdjęć3227 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
16.05.2023 - 23.05.2023
 
 
10.07.2022 - 17.07.2022
 
 
17.10.2018 - 24.10.2018