Geoblog.pl    slowiki    Podróże    Do trzech razy wyspa - Sycylia 2016    Wino i to jeszcze wzmacniane
Zwiń mapę
2016
14
lis

Wino i to jeszcze wzmacniane

 
Włochy
Włochy, Marsala
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2318 km
 
Następna na trasie: Marsala. Decydujemy się na nocleg, gdyż iż ponieważ że: wino. Maciek nie może być cały czas cierpiący. Noclegujemy w Mq 36, kolorowej kawalerce wynajmowanej przez Claudie. Właścicielka i mieszkanko: totalnie artystyczne, mega kolorowe w porywach do kiczu (np głowica od prysznica świeci nam się na różne kolory jak światła na dyskotece), ale przytulne i blisko centrum. W Marsali nie planujemy dużo zwiedzania, ale planujemy wino. Przyjeżdżamy, gdy robi się już ciemnawo, ale mimo to idziemy pozwiedzać. Starówka powoli ożywa, coraz więcej ludzi wychodzi na ulicę, otwierają kafejki, restauracje, puby. Nas interesuje jedno: trzeba w końcu spróbować i pierwszy raz pójść do enoteci. Dla nieobeznanych: enoteca to miejsce, gdzie pije się wino. Tak jak w Polsce są puby z piwem, tak we Włoszech popularne są enoteci, najczęsciej bardziej kameralne, z lepszą muzyką, no i nie takie głośne;) Winiarnia:) Jesteśmy totalnymi laikami, nie dość, że na winach znamy się o tyle, że ma być nie za bardzo słodkie i ciężkie i najlepiej po prostu dobre, to jeszcze nie wiemy zupełnie jak się zachować. Claudia poleciła nam enoteke „Pijana Syrena” – Sirena Ubriaca – niestety odbijamy się od zamkniętych drzwi. Niedziela. W sumie nam to nie przeszkadza, starówka zaczyna tętnić życiem, znajdziemy coś innego. Trafiamy do Lo Sbarco – ustaliliśmy, że chcemy spróbować jakiegoś wina typu marsala właśnie i jeszcze jednego, które nam Claudia poleciła jako miejscowe, wytwarzane tylko tutaj: białe Grillo. Pani w enotece pyta, czy chcemy najpierw spróbować, a potem zdecydować, jakiego chcemy się napić. No pytanie! Próbowanie jest za darmo. Pani wyciąga różne marsale, słodką, wytrawniejszą, superiore i vergine, które różnią się ilością %, kolorem, czasem leżakowania. Każdego daje do spróbowania, grillo też dostajemy, ale wydaje nam się za bardzo podobne do wszystkiego, co jest u nas (albo jesteśmy po prostu płytcy jak kałuża i się nie znamy, to też jest możliwe). Marsala jest gęsta, dużo ciemniejsza i mocniejsza niż wina, do których jesteśmy przyzwyczajeni, jest prawie jak koniak. Maciek o dziwo wybiera najsłodszą Marsalę, Agata średnią, pani wyciąga dla nas do tego antipasti: mini bruschetty z pastą z karczochów, z pesto pistacjowym, z pesto z pomidorami i tuńczykiem, kozi ser z dżemem, biscotti z pastą pistacjową... no bomba! Wprawdzie za kieliszek wina płaci się 5 euro, ale jakie doświadczenie:) Od razu robimy też zakupy i zapasy do domu.
Następnego dnia na śniadanie polujemy sami. Kamienne uliczki na deptakach starego miasta śliskie po nocnym deszczu. Idziemy jak miejscowi do pasticceri, bierzemy jakieś wypieki na ile się da na wytrawnie i trochę na słodko, no i oczywiście cappuccino, znaczy Maciek zadowala się wodą. Jest całkiem przyjemnie, wychodzi słońce, uliczki są ładne, pełne mieszkańców. W naszym rankingu na „główne miasta”, które są na trasie, ale nie zawsze jest co w nich zobaczyć Marsala wygrywa. Palermo jest na drugim miejscu. Trapani jest nudne, ale przynajmniej miejscami ładne, a Katania to wg nas wizerunkowa porażka: ciemna, zabałaganiona, nieprzyjazna.
Pytaliśmy wczoraj Claudię o możliwość zobaczenia winiarni w Marsali, mówiła wtedy, że najładniejsze są piwnice Florio. W Marsali do wyboru są 3 duże winnice, jeszcze jest Pellegrino i Donnafugata. Claudia pisze, że tour po Florio jest po angielsku o 10:30, za 13 euro od osoby, czy chcemy to nam zrobi rezerwację? Chcemy! Nie ma to jak wino przed 12!;) Oprócz nas są jeszcze 2 starsze pary. Zwiedzanie zaczyna się od dość słabego pokazu 4D, potem jest już lepiej. Przewodniczka zabiera nas między sterty beczek, opowiada o historii rodu zalożycielskiego, o recepturze, o szczepach wina, o beczkach, o sposobie opisywania, pokazuje najstarsze roczniki, jakie mają w rezerwie (rocznik 1939 jest w cenie ponad 600 euro za buteleczkę ok 200 ml). Zacnie. W piwnicach, które wcale nie są piwnicami, bo są na poziomie zero, ciągną się rzędami wielgachne beczułki. Marsala musi sobie poleżeć w beczkach. Upraw tu nie ma, są bliżej Palermo, w centrum wyspy i na zboczach Etny. Na koniec jest oczywiście degustacja: my się totalnie nie znamy, więc odetchnęliśmy z ulgą, gdy przewodniczka zaczęła prowadzić, mówić co mamy robić, co przegryźć do którego wina. Do spróbowania były 4 wina – na początek wytrawna biała (a właściwie taka złota) Marsala na aperitif, potem białe wino Grillo, potem czerwona Marsala i na koniec biała średnio wytrawna Marsala, która była bursztynowa i i tak bardzo słodka. Jedziemy za niedługo dalej w trasę, więc Maciek ledwo próbuje z kieliszków, pluć jak somalier nie chciał. A że Marsala jest mocniejsza od normalnego wina (19%) to nie ma szans, żeby Agata dobiła jeszcze jego porcję;) Generalnie bardzo nam się podobało, coś nowego, nie byliśmy nigdy w takim miejscu, a biorąc pod uwagę, że wczoraj płaciliśmy po 5 euro od kieliszka wina, cena 13 euro za tour ze spróbowaniem 4 gatunków wina brzmi sensownie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (15)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Mama
Mama - 2016-11-25 15:26
Taka malutka piwniczka z winkiem mogłaby być przy każdym mieszkaniu .... Zwłaszcza zimą....
 
 
slowiki

Agata i Maciek
zwiedzili 14% świata (28 państw)
Zasoby: 267 wpisów267 223 komentarze223 3227 zdjęć3227 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
16.05.2023 - 23.05.2023
 
 
10.07.2022 - 17.07.2022
 
 
17.10.2018 - 24.10.2018