Geoblog.pl    slowiki    Podróże    Do trzech razy wyspa - Sycylia 2016    Dolina Świątyń
Zwiń mapę
2016
15
lis

Dolina Świątyń

 
Włochy
Włochy, Agrigento
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2435 km
 
Wjeżdżamy do Agrigento marząc tylko o możliwości wysuszenia skarpet. Dziś mamy jeden z ładniejszych noclegów: B&B Bamboo Luxury z lewitującym łóżkiem;) Jeść! Nic nie udało nam się zjeść w ciągu dnia, a wciąż mamy jakąś szzaleńczą nadzieję, że może funkcjonuje cokolwiek serwującego jedzenie przed godziną 19:30? Pani, która nas wpuściła twierdzi, że tak, natomiast biorąc pod uwagę jej poziom angielskiego śmiemy trochę wątpić. Mimo wszystko próbujemy i wbijamy na główną uliczkę Via Atenea. Wszystkie jadłodajnie zamknięte. Oprócz oczywiście jednego kebaba (pierwszy jaki widzimy na Sycylii), lodziarni i kawiarni. Zgłodniali wchodzimy do jednej z pasticcerii i nakupujemy sobie wypieków: bułę z warzywami, pizzerinkę, coś tam z mięskiem i trochę ciastków z zielonym – w sensie pistacjowym- kremem. Mamy nadzieję, że to pomoże dotrwać do czegoś konkretniejszego. Końcowo zapychamy się tym po kokardki i nie chce nam się wychodzić w deszcz i zimno szukać czegokolwiek innego.
Rano wciągamy nasze włoskie śniadanie i modląc się, żeby pogoda nie była taka jak wczoraj, śmigamy do atrakcji docelowej Agrigento: Doliny Świątyń. Z tym, że dolina to trochę przekłamanie: owszem, obszar leży poniżej dzisiejszego Agrigento, ale nadal na wzgórzu w stosunku do morza. No i nie do końca świątyń. Świątynie są tym co pozostało największe i najbardziej widoczne, ale tak naprawdę jedziemy do wszystkiego, co pozostało po mieście Akragas, a teren do obejścia jest ogromny. Odwiedzających jest sporo, nawet jak na listopad i bez większego marudzenia ustawiamy się na płatnym parkingu w oliwnym gaju. Wejście kosztuje nas 10 euro od osoby, za 13.5 jest łączony bilet również do muzeum archeologicznego.
Co jest do zwiedzania: ogromny teren. Przewodnik podaje 3.5 km na 4 km. Generalnie polecamy zarezerwować cały dzień, jeśli nie chcemy wszystkiego przelecieć po łepkach. Główną atrakcją jest oczywiście 7 świętyń w mniej lub bardziej zachowanym stanie. Najbardziej imponująca Tempio della Concordia, czyli Świątynia Zgody zachowała swój kształt praktycznie w całości i jest jedną z najlepiej zachowanych świątyń greckich na świecie. Są świątynie Hery i Heraklesa (Tempio di Giunone i Tempio di Ercole), których zostało trochę mniej i świątynia Zeusa, która jest w sumie stertą kamieni, ale gdy widzi się choćby elementy podtrzymujące kolumny, to dopiero dociera jaki to musiał być kolos. Wzdłuż głównych świątyń leci Via Sacra, po której, dla mniej wytrwałych, kursuje autobusik. Nam zabrakło trochę jakiegoś sensownego planu, ktory byłby dodawany do biletów albo sensownych oznaczeń/tras. Trochę chodziliśmy na chybił trafił, w większość miejsc, gdzie się dało.
Oprócz świątyń opisane są też oczywiście poszczególne mniej lub bardziej odkryte części miasta, fundamenty domów, zarysy agor, hypogeów, można wejśc do nekropolii i katakumb, zobaczyć mury obronne. Ryciny na tablicach pomagają trochę lepiej wyobrazić sobie otoczenie, w jakim stały świątynie. Teren jest naprawdę duży i bardzo ładnie zadbany, z dużą ilością zieleni, lampkami iluminującymi świątynie nocą pochowanymi w atrapach kamieni. Nigdy nie byliśmy w Grecji i wydaje nam się, że jakbyśmy mieli spędzić ileś dni od kamieni do kamieni, to zanudzilibyśmy się na śmierć, ale taka dawka, w takiej formie, bardzo nam odpowiada. Gdy schodzimy z głównej trasy jesteśmy zupełnie sami i surrealistycznie trafiamy na prawdziwego pasterza ze stadem owiec i psami pasterskimi. Wprawdzie pan pasterz gada przy tym przez komórkę, ale i tak jesteśmy zachwyceni. Oczywiście nie gada po angielsku, ale na migi się dogadujemy, czy da się którąś owcę pogłaskać, więc bez większych ceregieli łapie pierwszą z brzegu za tylnią nogę i daje głaskać. Ot tak, w parku krajobrazowo-archeologicznym, na tle greckich świątyń. Pogoda nie jest najgorsza, ale chmury się zbierają. W połowie trasy łapie nas trochę deszczu, a potem przez długi czas mruczy nam złowieszczo burza przetaczająca się przez środek wyspy. Czekamy tylko aż w nas rąbnie. Biorąc pod uwagę czas, jaki spędziliśmy w dolinie, nie ma szans na załapanie się na porę obiadową, więc wciągamy tylko jakieś panini i arrancini (kulkę ryżową z dodatkami – w tym wypadku z dodatkami szpinaku i sera – smażoną w panierce) i dajemy nogę – tuż przed tym, gdy burza dociera do nas.
W nogach mamy parę porządnych kilometrów, ale jesteśmy zadowoleni. Mamy za sobą Forum Romanum w Rzymie i mamy skrajnie różne wrażenia. Tam mieliśmy stłoczone na obszarze wciśniętym w ścisłe centrum miasta sterty kamieni, bez żadnego wyobrażenia, co tam właściwie stało, zarysy fundamentów, czasem pojedyncze kolumny. A obok śmigające samochody, szum miasta i cały czas budynki miasta obok siebie. Tutaj: dolina leży na totalnie otwartym obszarze, zdecydowanie oddzielona od miasta, widoczna z daleka pomiędzy wzgórzami. Otacza ją zieleń, drzewka oliwne i pomarańczowe, z murów widać panoramę hen aż do morza, ryciny pokazują ładnie jak miasto kiedyś wyglądało. Świątynie są nieźle zachowane, widoczne pięknie jedna z drugiej, na wzgórzach, piękne i majestatyczne. Totalnie inne odczucia. Zdecydowanie lepsze. Polecamy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (25)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Mama
Mama - 2016-11-25 15:32
Przepiękne są drzewka pomarańczowe. Gaje oliwne są przereklamowane, ale wycieczka po takich miejscach, to sama przyjemność.
 
 
slowiki

Agata i Maciek
zwiedzili 14% świata (28 państw)
Zasoby: 267 wpisów267 223 komentarze223 3227 zdjęć3227 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
16.05.2023 - 23.05.2023
 
 
10.07.2022 - 17.07.2022
 
 
17.10.2018 - 24.10.2018