Geoblog.pl    slowiki    Podróże    Katalonia i Barcelona 2017    Girona w deszczu
Zwiń mapę
2017
24
mar

Girona w deszczu

 
Hiszpania
Hiszpania, Girona
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1976 km
 
Czas na wyjazd z Barcelony. Rano się pakujemy, zwalniamy mieszkanie i jedziemy ogarnąć wynajęte auto na stacji kolejowej Sants – mamy z tym zresztą trochę przebojów, bo pierwszy raz spotykamy się z murem braku chęci pomocy i odmowy przyjęcia naszych wypukłych kart debetowych na zabezpieczenie kaucji – kończy się tym, że musimy ściągać na dworzec mamę z normalną kartą kredytową, bo podyktowanie numeru też nie wystarcza. Do tego popsuła się nam zupełnie pogoda. Zaczął lać deszcz i padał do samego wieczora. W związku z tym i z opóźnieniem autowym odpuszczamy nasz pomysł wjechania na Tibidabo – choćby po to, żeby rzucić z góry okiem na Barcelonę jeszcze raz. Zamiast tego ruszamy do Girony, do której mamy ok 100 km jazdy.
Na miejscu parkujemy w okolicach Fortu Murello – można tu wdrapać się za darmo po schodach na mury obronne i pooglądać stare miasto Girony z góry na tle panoramy Pirenejów. Niestety pogoda psuje nam widoki i humory. Ala wywija orła na śliskich schodach i jest spore podejrzenie, że przywiezie sobie z Katalonii pamiątkę w postaci blizny na piszczeli, a Agacie do końca rozklekotują się buty i przemacza skarpetki. Katedra w tych godzinach jest do zwiedzania tylko na bilecie (7 euro łączone ze zwiedzaniem bazyliki), ale rezygnujemy z powodu obsuwy w czasie i obawy, że im dłużej się będziemy moczyć, tym szybciej Agata się rozchoruje. Knajpy w okolicy w dużej części z jadłospisem okołożydowskim – przewodnik twierdzi, że mamy tu jedną z najlepiej zachowanych średniowiecznych starówek hiszpańskich z dzielnicą żydowską. Na chybił trafił idziemy w jakieś tapas: bez szału tym razem, z empanadas z tuńczykiem i pomidorem, ravioli z wołowiną, kalmarami i a la romana i po andaluzyjsku, krewetkami, jakąś grillowaną kiełbasą i jak co dzień: patatas bravas. Schodzimy też na chwilę nad rzekę, wpakować się na jeden z mostów, bo słyszeliśmy o podobieństwach między widokami na rzekę we Florencji i w Gironie – niestety jest to mocno przereklamowane i to wrażenie nie wynika chyba tylko i wyłącznie z niesprzyjającej aury. Miasto samo w sobie w słońcu na pewno byłoby urokliwe i ciekawe na spacery. Sporo tu zaułków, schodów, wąskich uliczek, starych budynków, ale my się zmywamy czym prędzej.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2017-03-31 05:03
Aż szkoda ...Girona jest fantastyczna!
Słońca !!!
 
 
slowiki

Agata i Maciek
zwiedzili 14% świata (28 państw)
Zasoby: 267 wpisów267 223 komentarze223 3227 zdjęć3227 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
16.05.2023 - 23.05.2023
 
 
10.07.2022 - 17.07.2022
 
 
17.10.2018 - 24.10.2018