W Rondzie mamy bardzo przyjemną miejscówkę w dogodnym położeniu (BuddhaLounge Apartments), wyzwaniem okazuje się za to parkowanie. Nie tylko dlatego, że uliczki są wąziutkie, miejsc parkingowych niewiele, część uliczek tylko dla rezydentów, to jeszcze większość ulic jest pod dużym nachyleniem – Maciek twierdzi, że to nie problem (na szczęście on jest etatowym kierowcą), Agatę oblewa zimny pot na samą myśl o takim parkowaniu. Pobyt zaczynamy od jedzonka, lądujemy w barze La Taberna, zamawiamy dzbanek sangrii i tapasy, gazpacho, krewetki w curry i w czosnku, jakieś tosty z guacamole i łososiem. Potem przepadamy wciąga nas jeden sklep z pamiątkami, potem drugi i kolejny… dopiero zajechaliśmy, a już siata pamiątek kupiona. Urok Andaluzji jest w tutejszej estetyce i oryginalności i to kombo sprawia, że można tu kupić naprawdę rzeczy inne niż wszędzie, a do tego piękne. Najbardziej charakterstyczne motywy to ogólno hiszpańskie flamenco, wacharze, byki oraz typowo andaluzyjskie wpływy arabskie: charakterystyczne kształty okien i wszechobecne kafelki i ceramika w piękne kolorowe regularne wzory. Można je zresztą zobaczyć nie tylko w zabytkach, ale wkomponowane w budownictwo, wyłożone nimi ściany i klatki schodowe.
Ronda jest niewielka, w naszym odczuciu taka na pół dnia, szczególnie jeśli do walk byków i aren ma się podejście „meh” i nie wbija na arenę, która jest kolebką corridy. Dla nas najbardziej pociągające jest to, co wynika z położenia Rondy w rozkroku nad kanionem wyżłobionym przez rzekę (mosty) i na wzniesieniu (widoki). Pierwszy można znaleźć tuż za areną i dalej przejść się tarasem w stronę Nowego Mostu: Puente Nuevo, który jest najbardziej znaną pocztówką z Rondy. Robi wrażenie, ale z tej strony nie ma widoku do samej jego podstawy. Żeby ją zobaczyć trzeba przejść przez most na stronę dzielnicy La Ciudad i wejść na punkt widokowy po przeciwnej stronie. Stamtąd dobrze widać most już do samego kanionu, lepiej widać też jego głębokość i stromiznę, widać też Stary Most (Puente Viejo), który jest zdecydowanie mniej urokliwy, ale też oferuje malownicze widoki na kanion. Wybieramy się na spacer po części arabskiej, czyli La Ciudad i schodzimy właśnie do starego mostu. Wokół wije się parę tras, którymi można zejść niżej. My zaopatrujemy się w wodę i po długim dniu padamy spać jak muchy – kolejnego dnia też mamy szybką pobudkę.