Geoblog.pl    slowiki    Podróże    Andaluzja 2023    Turystyka kulinarna
Zwiń mapę
2023
21
maj

Turystyka kulinarna

 
Hiszpania
Hiszpania, Málaga
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3243 km
 
Na szczęście mamy zgodę na wcześniejsze zameldowanie, parking na prywatnym miejscu w garażu pod apartamentem i 10 minut na piechotę do centrum. Leje dalej, ale bierzemy kurtki i parasolki i tuptamy do El Pimpi, knajpy poleconej Maćkowi przez jednego z jego hiszpańskich klientów i jak się na miejscu okazuje: chyba legendarnej. Pierwszy raz w życiu stoimy w kolejce do restauracji czekając na swoją kolejkę, co jest o tyle imponujące, że knajpa ma mnóstwo sal i stolików też na zewnątrz (gdzie ludki siedzą pomimo deszczu pod parasolami). Wnętrze ma fantastyczny wystrój, ścianę ze zdjęciami znanych gości, ścianę z beczek wina, ściany ze starymi plakatami, ściany z doniczkami z kwiatami, kafelki. Mają też najbardziej wypasione menu jakie widzieliśmy: wchodzi się na nie na komórce przez kod QR, nawiguje po wielkiej karcie w jednym z chyba 15 języków do wyboru, zaznacza wybrane dania na listę, którą potem się pokazuje kelnerowi po kliknięciu „przetłumacz dla kelnera”. Cóż, pogoda wymusza na nas turystykę kulinarno-degustacyjną (nie żebyśmy mocno narzekali). Na początek wjeżdża gęste, słodkie, białe wzmocnione wino malaga (sherry), przypominające nam trochę marsalę, choć z innym posmakiem. Aga zamawia też Mojito Pimpi (w którym chyba dolali właśnie tego miejscowego wina, pyszne połączenie), Maciek pozostaje wierny sangrii, ale potem żałuje, bo wyczuwamy w nim wkładkę z czegoś ziołowego, co nam nie do końca pasuje. Do jedzonka trochę z obawą zamawiamy chłodnik z migdałów i czosnku z gałką sorbetu mango (Ajo Blanco, coś genialnego, szok totalny), byczy ogon (podobno smaczny, ale Maciek by nie powtórzył), nasze ukochane krewetki w czosnku i ośmiornicę na puree ziemniaczanym z sosem. Najedliśmy się po kokardki, ale okazało się, że do katedry już dziś nie zdążymy, więc poszliśmy w szlajanie się po uliczkach starówki, szczególnie, że deszcz przestał padać. Bary i knajpki tętniły życiem, zastanawialiśmy się na ile to z powodu niedzieli. Trafiliśmy też na dłuuugą kolejkę, tak długą, że nie mieliśmy pojęcia za czym stoi. Zapytaliśmy: okazało się, że do Muzeum Picassa. My jesteśmy totalnymi ignorantami jeśli chodzi o sztukę i już jakiś czas temu przestaliśmy się do niej zmuszać tylko dlatego, że wypada, więc do kolejki się nie dołączamy. Próbujemy za to znaleźć jakąś teterię na modłę tych z Grenady. Znaleźliśmy coś, co nazywa się La Teteria i ma dobre oceny, a do tego ogrooomną kartę herbat, ale już wszystkich możliwych rodzajów, a więc z chińskimi, japońskimi czy indyjskimi włącznie i w zależności od rodzaju serwują w innym dzbanku i filiżance/szklance. Maciek zamówił marokańską (słodzoną, miętową) z orzeszkami pinii, a Aga białą z wiśnią i jaśminem. Maciek dostał szklaneczkę i srebrny dzbanek, Aga klasyczny dzbanuszek i filiżankę. Malaga nas chwilowo nie kupuje jeszcze jako miasto, choć może to wina deszczu. Z drugiej strony po przepięknym brzegu rzeki w Sewilli to co się widzi przechodząc przez rzekę w Maladze (zapyziały kanał pełen śmieci i graffiti) dość mocno odrzuca.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (24)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
slowiki

Agata i Maciek
zwiedzili 14% świata (28 państw)
Zasoby: 267 wpisów267 223 komentarze223 3227 zdjęć3227 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
16.05.2023 - 23.05.2023
 
 
10.07.2022 - 17.07.2022
 
 
17.10.2018 - 24.10.2018